sobota, 20 września 2014

[00.] Przekleństwo.

Rozbite odłamki szkła walały się po podłodze, mieszając się z gruzem. Patrzyłam na nie. Widziałam moje oczy – tylko i wyłącznie moje oczy. Schyliłam się po jeden z kawałków. Ostry kant przeciął moją skórę. Krew kapała na drugi fragment lustra. Ciecz rozprysła się i zasłoniła całą powierzchnię. Zignorowałam to. Dopatrywałam się w część lustra trzymaną przeze mnie w dłoniach. Obraz nie zmienił się. Rzuciłam go i kopnęłam. Podjechał pod ścianę i tam już został. Podeszłam do ramy zwierciadła Ain Eingarp. Dotknęłam jej. Mimo tego, że wyglądała na masywną, była delikatna jak aksamit. Zabrałam swoje palce jednym gwałtownym ruchem. Światło księżyca wpadało nieśmiało przez okiennicę. Powinnam była walczyć, ale nie mogłam. Chciałam ujrzeć moje pragnienia. Jednak odbicie samo sobie zaprzeczało. Nie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Może jego moc została uszkodzona na zawsze? Żałowałam, ale wyszłam. Wyciągnęłam różdżkę. Zmierzyłam do Rona i Harry’ego czekających na mnie.
Wszyscy myśleli, że wygramy i nie poniesiemy żadnych strat. Ja czułam inaczej, ale nie odzywałam się. Siadłam w kącie. Ginny dołączyła się do mnie. Czułam jej wzrok na sobie. Nie odwróciłam się nawet do niej, z nadzieją, że mnie zignoruje. Ta mnie tylko objęła. Moją piersią wstrząsnął szloch. Mimo wielu prób, nie mogłam się powstrzymać. Z każdą chwilą, przyciskałam Ginny bliżej siebie. Harry za moment miał iść na spotkanie z Czarnym Panem. Nie chodziło o to, że w niego nie wierzyłam. Bałam się o to, że nie przeżyje.
Nie pamiętałam już kiedy Hagrid przyniósł martwe ciało mojego przyjaciela. Kochałam go jak brata. Patrząc na to z perspektywy czasu, byłam złą przyjaciółką. Mogłam go chociaż spróbować powstrzymać.
Nie zrobiłam tego.
Może posłuchałby mnie.
Teraz musi cierpieć za to cały magiczny jak i mugolski świat.

Zostałam sama.